"Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm" (Mt.6,25)

ORKISZ KONTRA INNE ZBOŻA

Święta z Bingen, wskazuje na wyjątkowe właściwości orkiszu, ale opisuje również inne dostępne w naszej kuchni zboża. Osobiście nie ze wszystkim się zgadzam, a wynika to z praktyki i pracy z pacjentem, ale także z osobistych doświadczeń. Szczególnie biorąc pod uwagę proso, czyli kaszę jaglaną, która według św. Hildegardy nie nadaje się do spożycia. W tamtych czasach nie było tak
dużej nadwrażliwości na gluten oraz modyfikacji zbóż jak obecnie. Dlatego warto zawsze kierować się rozsądkiem, idąc za słowami apostoła Pawła: „Wszystko badajcie!”.

Pszenica według Hildegardy jest podobnie jak orkisz ciepła, choć biorąc pod uwagę opis samego orkiszu, ten może być nieco cieplejszy, pomimo tego, że zboża są bardzo blisko ze sobą spokrewnione. Benedyktynka podkreśla, że gdy z pszenicy sporządzimy odpowiednią mąkę, wówczas upieczony z niej chleb jest dobry dla zdrowych i chorych.
Podstawą diety najdłużej żyjącej populacji Hunzów niedaleko Pakistanu (średnio 100 lat!) jest właśnie pszenica i kasza jaglana! Kto spożywa takie pszenne pieczywo, będzie miał według mniszki odpowiednie ciało i dobrą krew. Grysik pszenny zdaniem benedyktynki wywołuje w człowieku więcej śluzu, aniżeli odpowiednia mąka pszenna. Gotując pszenicę w tzw. formie roztartej w młynie mąki, nie zapewnimy sobie właściwej krwi ani dobrego ciała, lecz dużo śluzu, bowiem taka pszenica – według Hildegardy – zostanie strawiona z trudem i nie przyniesie choremu poprawy zdrowia. Zdrowy może strawić bez problemu taki swoisty kleik pszeniczny, ale uważam, że współcześnie nikt tego nie stosuje, gdyż najczęściej spożywamy pszenne pieczywo, makarony oraz wyroby cukiernicze. Powodują one zaśluzowanie organizmu i wychłodzenie. Kto ugotuje bulgur pszeniczny, może więc liczyć na lepsze samopoczucie niż po kajzerkach z supermarketu! Nie jest to jednak regułą, gdyż osoba aktywna, która uprawiw sport poradzi sobie również lepiej z nadmiarem wilgoci. W czasach świętej Hildegardy nikt bowiem sportu – w dzisiejszej jego formie – nie uprawiał. Jednak każdy sportowiec, który przejdzie na „orkiszowy tryb żywienia”, z pewnością
tylko na tym skorzysta, szczególnie w kontekście regeneracji organizmu. Żyto w medycynie Hildegardy jest ciepłe, lecz nieco chłodniejsze od pszenicy. Ma jak twierdzi mniszka z Bingen – wiele właściwości dobrych dla zdrowia. Upieczony chleb żytni jest dobry i krzepiący dla ludzi zdrowych. Jest też dobry dla tych, którzy mają tłuste ciało, choć trawienie zabiera im więcej energii, osłabia organizm, pomimo tego zdrowej osobie żyto dodaje sił. Jednak dla ludzi z tzw. zimnym żołądkiem, bardzo osłabionych, żytni chleb nie jest dobry, gdyż wywołuje w nich wzburzenie soków, osłabienie oraz kłopoty trawienne. Pieczywo żytnie (w mojej ocenie po wieloletniej praktyce z setkami pacjentów), zgodnie z tezą Hildegardy, może powodować zespół tzw. zimnego żołądka. Szczególnie kiedy łączymy je z nabiałem lub wędzonymi produktami oraz surowym pomidorem czy ogórkiem. Kanapkowa dieta niestety szczególnie w okresie jesienno-zimowym jest niekorzystna dla osób wychłodzonych. Żyto jest wtedy szczególnie śluzotwórcze i osoba odżywiająca się takim pieczywem może mieć nawet problemy z koncentracją z powodu
permanentnego wychłodzenia, co zazwyczaj skutkuje niewłaściwą pracą hormonów nadnerczy. Warto więc wprowadzić pieczywo orkiszowe z dodatkiem mielonych orzechów włoskich i suszu z pokrzywy, które wzmacniają nerki i powodują wzrost ciepła w organizmie. Odsyłam do książki Medycyna św Hildegardy (przepis na s. 250). Pokrzywa jest według Hildegardy bardzo gorąca i
oczyszcza żołądek od śluzu. Owies to kolejne zboże zaliczane przez Hildegardę do ciepłych. Ma smak ostry i intensywnie
pachnie. Jest smaczną i zdrową potrawą dla zdrowych osób. Ugotowany owies zapewnia dobry nastrój i zdrowe ciało. Według benedyktynki, chlebek owsiany w niewielkim i umiarkowanym stopniu mogą spożywać chorzy. Owies zgodnie z zasadą subtelności św. Hildegardy nie nadaje się jednak do jedzenia dla ludzi bardzo słabych i wychłodzonych.

 

Dziś możemy przyklasnąć świętej z Bingen i dołożyć do tego kilka cennych sugestii, że kiedyś kuchnia była o wiele prostsza, na talerzu nie było bowiem tylu dodatków. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na blogi kulinarne. Wiemy, że owsianka z bananem czy bakaliami to klasyka śniadaniowej Polski, lecz taki zestaw to często droga do klęski zdrowotnej dla osób o słabej aktywności oraz o skłonnościach do przejadania się słodyczami. Taka owsianka ma charakter śluzotwórczy i wychładzający. Lepszy jest owies w połączeniu z dynią, marchewką i przyprawami korzennymi. Gdy chcemy wzmocnić nerki i ogrzać organizm, nie ma lepszego połączenia jak orkisz z orzechem włoskim, a do tego stosowanie przypraw typu kurkuma, które wspierają metabolizowanie glukozy w wątrobie. Można również sięgnąć po berttam i odrobinę galgantu, które również opisuje szeroko św. Hildegarda. Jęczmień jest zimny i pod tym względem chłodniejszy i słabszy energetycznie niż wymienione wcześniej zboża. Jak twierdzi Hildegarda, spożywany w postaci chleba lub mąki szkodzi zdrowym i chorym, nie posiada bowiem tak wielu zalet, jak pozostałe gatunki zbóż. W praktyce jęczmień doskonale sprawdza się u osób z nadciśnieniem oraz gorącem wątroby. Szczególnie w połączeniu z burakiem przynosi o wiele lepszy rezultat niż orkisz czy jaglanka. Kasza jęczmienna nawilża
organizm w okresie lata, ale jak wspomniałem, polecana jest osobom o nadmiernych gorącu w ciele, charakteryzującym się żółtym nalotem na języku i przekrwieniem na twarzy oraz trudnością w opanowaniu gniewu. Jęczmień może również znacznie pomóc osobom z zaparciami na tle gorąca w wątrobie, która blokuje dokrwienie jelita grubego.

Proso, czyli jaglanka, jest według zasady subtelności benedyktynki znad Renu zimne do umiarkowanie ciepłego. Nie nadaje się według świętej do jedzenia, ponieważ nie zwiększa w człowieku ilości krwi i ciała, nie dodaje mu sił, a tylko wypełnia żołądek i zmniejsza głód, jako że nie ma pokrzepiającego smaku, sprawiając, że żołądek staje się letni i wolno pracuje.
Proso może gwałtownie zaburzyć znajdujące się w człowieku soki, przypomina chwast, a spożywanie go nie jest zdrowe! Wszyscy moi czytelnicy Jaglanego detoksu powinni się teraz przerazić, a ja stanąć zawstydzony przed Stwórcą. Jednak jako jaglany adwokat od razu przechodzę do obrony i wyjaśnień. Po pierwsze, trzeba się zgodzić z Hildegardą, że orkisz dostarcza o wiele więcej energii, jest wysokoodżywczy i lepiej syci niż jaglanka. Ziarno im mniejsze, tym ma mniej właściwości odżywczych, minerałów i witamin. Kasza jaglana blednie na tle orkiszu z dwu-, a nawet trzykrotnie mniejszą zawartością potasu, sodu, karotenu, cynku oraz błonnika, co wskazuje na te walory orkiszu, o których pisze święta, czyli doskonałe działanie
nawilżające układ pokarmowy i regenerację śluzówki jelita, szczególnie z powodu zawartości karotenu. Jaglanka natomiast ma więcej magnezu i blisko 3 razy więcej żelaza! Wystarczy zjeść rano jaglankę i orkisz, aby się przekonać, że dłużej będziemy syci po tym ostatnim. Dlaczego więc prosa używa się w detoksykacji organizmu? Po to mianowicie, by organizm zaczął czerpać więcej
energii z zapasu tłuszczu w tkance tłuszczowej (ale też nie wszystkie osoby otyłe na diecie orkiszowej poradzą sobie z nadwagą). Ponadto mocno rozgotowane proso, tzw. congee, jest lepiej trawione niż ziarno orkiszu u osób z uczuciem wychłodzenia śledziony i osłabieniem trzustki. Po trzecie za prosem przemawia aspekt zasadotwórczy. Bezglutenowa jaglanka w procesie trawienia
ma działanie odkwaszające organizm, w porównaniu z kwaśniejszym charakterem w trawieniu orkiszu wypada o niebo lepiej, kiedy organizm jest bardzo zakwaszony. Każde kwasotwórcze zboże jest bardziej zasadowe, kiedy dokładnie je pogryziemy, poza tym przyczyną zakwaszenia organizmu jest nie tylko dieta kwasotwórcza (alkohol, cukier, nabiał, mięso, przetworzona żywność,
pszenica), lecz niedotlenienie organizmu oraz zbyt mała ilość spożywanych kwasów tłuszczowych.
W czasach Hildegardy powietrze nie było zanieczyszczone jak dziś, a pokarm był wolny od wszelkiej chemii, był nieprzetworzony, dlatego czegokolwiek dziś nie ugotujemy w domu, czy to orkisz, czy to jaglankę, wyjdzie nam to tylko na zdrowie! Poza tym nie wszyscy będą mieli dostęp do orkiszu niemodyfikowanego, tzw. czystej odmiany – można go kupić wyłącznie w Internecie oraz w nielicznych sklepach w większych miastach. Pomiędzy czystym orkiszem a jaglanką jest przepaść cenowa, a wszyscy przecież pragniemy lepiej się poczuć. To, co dla jednego będzie lekarstwem, dla innego może być trucizną! Już starotestamentowa mądrość Syracha porusza ten temat: „Żołądek przyjmuje każde pożywienie, ale jeden pokarm jest lepszy od drugiego” (Syr 36, 18). Możemy na pewno chwalić orkisz, ale też nie potępiajmy prosa.
Zresztą podobnie twierdził Hipokrates, który znał się na subtelności pokarmu. Sztuka leczenia dietą polega więc na tym, aby dobrze poznać chorego i przeprowadzić z nim dokładny wywiad. Nie każdy może jeść to samo w tych samych ilościach, organizm często sam nam podpowiada, co „by zjadł” (byleby to nie była tabliczka czekolady za każdym razem). Autor wielu publikacji o
medycynie Hildegardy z Bingen dr Weighard Strehlow podpowiada nam, że mniszka wymienia jeszcze proso włoskie, które nadaje się do spożycia bardziej niż to zwyczajne, o którym pisałem.
Nie znalazłem tego jednak w dziełach Hildegardy. Włoska odmiana posiada według benedyktynki trochę właściwości regeneracyjnych oraz wzmacniających.

Nie znam producenta takich odmianach prosa, jak włoskie. Doktor Weighadr Strehlow z niemieckiego centrum św. Hildegardy nad Jeziorem Bodeńskim przywołuje dwie nazwy tego prosa: Fennich z upraw w Szwarcwaldzie oraz Venich we Włoszech. Bywając wiele razy we Włoszech, nie znalazłem nigdy żadnego prosa! Najlepsze proso w mojej ocenie pochodzi z Brandenburgii.
Od czasów Hildegardy dzieli nas już ponad 1000 lat! Przypominajmy sobie stale słowa ewangelisty, że nie samym chlebem człowiek i nie popadajmy w orkiszową euforię. Więcej czasu poświęćmy na modlitwę niż na „zbawianie” żołądka. Doskonale nam to przypomina apostoł Paweł:

Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Bóg zaś i Pana wskrzesił i nas również swą mocą wskrzesi z martwych (1 Kor 6, 12–14).

Na koniec jaglanego wątku chciałbym wspomnieć o goitrogenach, czyli antyodżywczych związkach zawartych w prosie, by zmierzyć się z tym, co podkreśla Hildegarda. Antyodżywcze substancje, które wywołują fale niepokoju szczególnie u osób z niedoczynnością tarczycy, znajdziemy również w brokułach, kalafiorze czy warzywach kapustnych, a nawet w niektórych orzechach. Nie zamierzam podważać badań naukowych, czy tego, czego nas uczy medycyna Hildegardy, ale
gdybyśmy pozbierali wszystko razem, to okaże się, że niewiele zostaje nam do jedzenia. Po pierwsze, trzeba myśleć! Po drugie, każdy wie, że podstawą zdrowia jest umiar. Możemy nawet najzdrowszą dietą z upraw ekologicznych doprowadzić się do ruiny, przejadając się i mając zatwardziałe serce. Faktem jest, że pokarmy goitrogenne wpływają według badań na metabolizm
jodu, prowadząc do obniżenia jego stężenia w organizmie, i na zaburzenia syntezy hormonów tarczycy oraz przerostu gruczołu. Może pojawić się nawet wole na tarczycy. Kasza jaglana ma tych goitrogenów nieco mniej niż rośliny krzyżowe lub soja. Są też badania (nie znalazłem ich) dowodzące, że gotowanie prosa nie niszczy w jaglance goitrogenów, co w przypadku krzyżowych
znacznie redukuje ich zawartość. Zresztą wspomina o tym Hildegarda, że poprzez krótkie blanszowanie we wrzątku antyodżywcze składniki uwalniają się! Kaszy jaglanej spożywałem bardzo dużo przez kilka lat, nie stwierdzając negatywnego wpływu na przebieg choroby Hashimoto, która mi towarzyszy od blisko 20 lat. Dieta jest bowiem tylko częścią dochodzenia do zdrowia.
Co do goitrogenów, dodajmy, że jeden z wybitnych badaczy chorób autoimmunologicznych dr Datis Kharrazian stwierdza, że „każdy praktyk, który zabrania pacjentom z chorobami tarczycy spożycia goitrogenów, ma przestarzałe poglądy”. Jak twierdzi, niektóre produkty na liście pokarmów wolotwórczych, w tym kasza jaglana, mają bowiem zbyt wiele zdrowotnych zalet, by ich
całkowicie unikać.
Jeśli chciałbyś poszerzyć swoją wiedzę w tym temacie lub borykasz się z problemami zdrowotnymi zapraszamy Cię na nasze turnusy https://gotujzdrowo.com/turnusy-i-rekolekcje/, gdzie podzielimy sie chętnie swoją wiedzą lub do indywidualnej konsultacji ze mną https://gotujzdrowo.com/konsultacje/.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Zobacz także

Jaglany Detoks! eBook!

Moi drodzy, rozpoczął się wspaniały czas, aby konkretnie zadbać o zdrowie! Wiosna to bowiem wyjątkowy okres w ciągu roku,…

Czytaj więcej

„Jaglany Detoks” – książka już od 9 września! 336 stron o zdrowiu!

Już od 9 września, rozpocznie się dystrybucja mojej pierwszej książki pt. „Jaglany Detoks”, wydana przez wydawnictwo Pascal.…

Czytaj więcej

Jaglany Detoks dla BIEGACZY! Nowa książka już w księgarniach!

Na początku lipca ukazała się kolejna część Jaglanego Detoksu. Tym razem postanowiłem opisać program dla osób bardziej…

Czytaj więcej

JAK POKONAĆ GŁÓD CUKROWY?

Kto nie lubi słodyczy? Słodycze uwielbia niemal każdy z nas i trudno się oprzeć pokusom, szczególnie w czasach, kiedy cukiernie…

Czytaj więcej

Ta strona używa plików cookies. Kontynuując przeglądanie tej witryny, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookie.